… czyli rozmowa po 30 latach małżeństwa.
Leżeliśmy z mężem w łóżku rozkoszując się wolnym od pracy porankiem. Wzięłam do ręki kolorowe czasopismo kobiece i niedbale je wertując, natrafiłam na zdjęcie Natalie Portman jako pani Kennedy w filmie „Jackie”. Pięknie skrojony czerwony kostiumik z dużymi asymetrycznie zapinanymi guzikami wbił mnie z zachwytu w pościel.
-Wygląda zjawiskowo! – szepnęłam do męża.
– Ty też tak wyglądałaś, jak się poznaliśmy – odpowiedział najlepszy z mężów.
– Serio? Chyba przesadzasz, ale dziękuję Ci za dobre serce- uśmiechnęłam się do ślubnego.
– Spójrz, a ta chustka wiązana pod szyją. Istne cudo! – zachwycałam się garderobą Jakie.
– Ty też taką nosiłaś. Była w czerwone wzorki na białym tle, potem ją gdzieś zgubiłaś na wspólnej wyprawie i bardzo żałowałaś straty – mąż powoli się rozbudzał.
– A ta mała czarna. Prosta a jakże szykowna – nie mogłam oderwać oczu od zgrabnej sylwetki.
– A wiesz, że pamiętam twój galowy strój na studniówce, też miałaś niezłe nogi? – dodał najlepszy z mężów.
– To jedyne co mi być może pozostało z tamtych lat – westchnęłam z nostalgią.
– A co myślisz o tej białej długiej sukni z kokardą? I te bajeczne poza łokieć rękawiczki – próbowałam skłonić męża do wspólnego oglądania.
– Kochanie, twoja suknia ślubna była dla mnie najpiękniejszą białą suknią na świecie, też miała kokardę i była, tak mi się wydawało, bez jednej haftki i guzika. Ile ja się namęczyłem, by cię z niej wydobyć rozedrgany w tę naszą pierwszą noc! – tym razem mąż westchnął z rozrzewnieniem.
– Tak, mam ją do dzisiaj. Wisi w garderobie i wiesz, że nasza córka chciała ją ubrać na swój ślub. Odradziłam jej, choć pasowała jak ulał z jej talią osy – uśmiechnęłam się i chciałam odłożyć czasopismo na stolik, gdy najlepszy z mężów zainteresował się nagle moją lekturą.
– Twoje potrójne korale z pereł, są takie jak Jacky, włożyłaś je na nasz jubileusz małżeński – mój ślubny zaskoczył mnie swoją spostrzegawczością.
Spojrzałam na zdjęcie przy łóżku z naszych perłowych godów. Rzeczywiście jest jakieś podobieństwo między nami. I to nie tylko z powodu podobnej biżuterii. Obie wyglądamy na kobiety szczęśliwe. Tyle, że Jacky była wtedy młodą mężatką, podczas gdy ja już od 30 lat budzę się rano przy boku tego samego mężczyzny.
Nie traktuję tego, jak coś oczywistego ale raczej jako powód do wdzięczności Bogu za nasze małżeństwo i Jego w nim obecność.
Psalm 5,18 zachęca:„ Znajduj radość w żonie młodości swojej” – to jeden z ulubionych wersetów męża, który wiernie stosuje od kilkudziesięciu lat w naszej relacji. Przytuliłam się do niego i szepnęłam mu do ucha: „Dobrze, że jesteś. Tak się cieszę, że mimo upływu lat, ciągle jestem w twoich oczach piękna i młoda”. Potem wzniosłam modlitwę do nieba: „Dzięki Ci Panie, że jesteś fundamentem naszego małżeństwa. Dziękuję Ci za miłość męża, którą Ty w nim podsycasz Swoim Słowem. Dziękuję Ci za Twoje Słowo, które jest żywe, skuteczne i prawdziwe. Chcę je zawsze przechowywać w swoim sercu, pozwalać, by mnie odnawiało i odświeżało, chcę być nadal żoną młodości dla mojego męża.
Lucyna Seredyńska
www.odserca.com