PIĘKNA ZACHĘTA Z TYCH STARYCH
„STRUMIENI NA PUSTYNI”.

„Utrapienie nie przychodzi nigdy na człowieka inaczej, jak z bryłą złota w ręce”.

A Pan błogosławił ostatnie lata Joba więcej aniżeli początkowe … Joba 42, 12

Job, pomimo problemów i cierpień, osiągnął swoje dziedzictwo dzięki wytrwałości w wierze i zaufaniu Bogu. Przechodził trudne doświadczenia, aby zostało potwierdzone to, co Bóg mówił o jego sprawiedliwości. Czy nie dlatego On zsyła smutek, by wykształtować mój charakter i przyoblec w szatę sprawiedliwości, której tak mało objawiało się we mnie do tej pory? Osiągam chwałę przez mrok, łzy i śmierć. Najdojrzalsze owoce, które przynoszę, rosną i dojrzewają na najbardziej szorstkiej ścianie. Boleść i utrapienie dały Jobowi wyższe pojęcie o Bogu i bardziej skromne myśli o sobie. „Teraz oko moje – wykrzyknął – widzi Cię!” Jest to dla mnie wielkim osiągnięciem, jeśli przez smutek i wyrzeczenia, zaczynam poznawać bliskość i wielkość Bożą, a skłoniwszy się przed Nim nisko, mogę powiedzieć: „niech będzie wola Twoja”. Job, w ciągu długich dni i nocy doświadczenia, przeniknął zasłonę i mógł wypowiedzieć: „wiem, że mój Zbawiciel żyje!”

Bez wątpienia, ostatnie dni Joba były bardziej błogosławione niż pierwsze. „Utrapienie nie przychodzi nigdy na człowieka inaczej, jak z bryłą złota w ręce”. Domniemane nieszczęście, w końcu zawsze okaże się przywilejem dla sprawiedliwego, jeśli tylko nie upadając na duchu, jesteśmy gotowi kontynuować pracę i w cierpliwości czekać. Z jaką wielką wiernością i stałością duszy pracowali wielcy zwycięzcy, nie poddając się strachowi, ani groźbom. Są błogosławieństwa, których nie możemy otrzymać bez naszej zgody na znoszenie cierpień i wytrwałości w przeżywaniu ich. Są radości, które otrzymujemy tylko przez cierpienia. Są i objawienia prawd Bożych, które zdobywa się tylko wtedy, gdy gasną ziemskie światła. Bywają plony, które dojrzewają tylko wtedy, gdy przedtem pług wykonał swe zadanie. W cierpieniach zrodziły się silne dusze; najsilniejsze charaktery pokryte są bliznami; męczennicy przyodziewali się w koronacyjne szaty pałające ogniem, a zasmuceni, przez łzy, pierwsi ujrzeli Bramy Niebios.